Na początek chciałam się przywitać :D
Tutaj łapcie kolejny rozdział, który mam nadzieję, że się spodoba ;)
Chcę podziękować za ponad 10800 wyświetleń! To jest obłęd! <3
Życzę miłego czytania i do następnego!
P.S. Komentarze są bardzo motywujące, więc dajcie znać, co sądzicie :)
___________________________________________________________
Po rozmowie z rodzicami ustaliliśmy, że wracam z Grudziądza w poniedziałek, czyli ten dzień mam wolny od szkoły. Zaskoczyło mnie to, ponieważ zawsze byli dość sceptyczni na moje opuszczanie szkoły, no chyba że to była ostateczność.
W szkole zaliczyłam bez problemu te sprawdziany, co mi zapowiedzieli, po czym pojechałam szybko do domu. Spakowana byłam już od wczoraj, więc o to nie musiałam się już martwić.
- O fajnie, że jesteś, zjesz obiad i możemy jechać. - Przywitała mnie takimi słowami mama.
- No fajnie. - Uśmiechnęłam się i poszłam szybko się odświeżyć.
Po wszystkich potrzebnych i wykonanych czynnościach poszłam do kuchni zjeść obiad, jak mama prosiła.
- Dopakowałam ci jeszcze parę rzeczy, bo znając ciebie i Kamilę to gdzieś jeszcze pewnie do klubu dzisiaj pójdziecie.
- Prawdopodobnie, ale pisała mi, że w Grudziądzu leje i jest burza, więc prędzej kupimy sobie coś w sklepie i będziemy oglądały filmy. Ale dzięki. - Uśmiechnęłam się.
- Ale masz dobry humor.
- Mamo nie widziałam się z nią ponad miesiąc, mamy sporo do nadrobienia.
- Ale już się tak nie stresujesz?
- Nie no co ty. Teraz to jadę jak do rodziny. - Zaśmiałam się i dokończyłam jedzenie zupy.
Szybko po sobie posprzątałam. Dopakowałam jeszcze ładowarkę i parę kosmetyków, po czym po prostu zapięłam walizkę.
- Zdajesz sobie sprawę, że jedziesz tylko na trzy dni? - Zaśmiał się tata, widząc, że ledwo mi się to udało.
- Ale wiesz, trzeba mieć wybór, a po za tym to są same niezbędne rzeczy. - Zawtórowałam mu.
- Jasne, jasne. Ciekawe co by było, gdybyś gdzieś jechała na dłużej niż tydzień.
- Pewnie dwie walizki to by było za mało. - Stwierdziłam non stop się uśmiechając.
- Oj Domcia, co my z tobą mamy. - Westchnął i poszedł sobie.
Pokręciłam głową z dezaprobatą, dalej się śmiejąc pod nosem. Zaniosłam walizkę do przedpokoju. Obejrzałam i obróciłam się w lustrze.
- No już. Dobrze wyglądasz. - Usłyszałam, jak mama się ze mnie śmieje.
- Widzę, że masz ze mnie niezły ubaw.
- No jak zawsze. - Poklepała mnie po ramieniu.
- Z dopiskiem kochająca mama. - Mruknęłam pod nosem.
- Słyszałam! - Krzyknęła z łazienki.
Tata słysząc naszą wymianę zdań zaczął się śmiać. Zaniósł po chwili moją walizkę do samochodu. Zarzuciłam na siebie swoją skórzaną skórę. Co z tego, że był już czerwiec, jak wcale nie było ciepło. Po paru minutach siedziałam z tyłu w samochodzie. Z racji tego, że tata dużo jeździł i znał te drogi na wylot, nie potrzebował nawigacji, tylko jechał sobie od tak. Po dwóch godzinach wysłałam Kamili esemesa, że jestem na moście i spotykamy się pod Makiem jak zawsze.
- Jezu w końcu. - Szepnęłam podekscytowana.
- Tylko wiesz, Domcia.
- Tak wiem, mamo. Mam być grzeczna, pilnować porządku i w ogóle. - Zaśmiałam się.
Kiedy zaparkowaliśmy na parkingu pod McDonald'sem, od razu wysiadłam, bo widziałam swoją przyjaciółkę. Podbiegłam do niej.
- Hej! - Pisnęłam i mocno się przytuliłyśmy.
- No siema. - Zaśmiała się. - Dzień dobry! - Przywitała się z moimi rodzicami.
- Dzień dobry. - Odpowiedzieli chórkiem.
- Dzień dobry. - Przywitałam się z mamą Kamili.
- Cześć Domcia! - Uśmiechnęła się.
I to był ten moment, kiedy nasi rodzice się poznali. W czasie kiedy oni sobie ucinali miłą pogawędkę, ja wzięłam swoją walizkę.
- Długo jechaliście,
- Rodzice postanowili, że pojadą sobie starą jedynką, czyli przez Tczew i inne zadupia. A tam non stop ruch wahadłowy, bo remonty. Normalnie myślałam, że korzenie zapuszczę. - Mruknęłam. - Ale jestem, przybyłam.
- Haha i to w wyśmienitym humorze.
- No a jak! - Powiedziałam z entuzjazmem. - Ale ty coś niekoniecznie.
- Czy ty widzisz, co ja mam na głowie?
- Byłaś u fryzjera. To wiem.
- Mam kurwa blond tęcze na głowie. - Mruknęła niezadowolona.
- Pokaż to. - Powiedziałam i obróciłam dziewczynę tyłem.
- Widzisz?
- No najlepiej nie jest, ale może jak umyjesz głowę, to się kolor wyrówna.
- Jo. Chuja, nic się nie wyrówna.
- Spokojnie. Zobaczymy. - Uspokajałam ją.
Po chwile pożegnałyśmy się z moimi rodzicami i pojechałyśmy jeszcze do Intermarche po zakupy, a potem do domu.
- No dzisiaj z Coola chyba nici.
- No lipna pogoda jest. - Przytaknęłam. - Ale mamy prowiant, więc spoko. - Zaśmiałam się.
- Joo znowu noc z horrorami.
- Niedługo nam się filmy skończą. - Powiedziałam.
Wzięłyśmy sobie z kuchni szklanki, zrobiłyśmy drinki, a potem poszłyśmy do Kamili pokoju. Włączyłyśmy sobie horror. Nie urwał dupy, że tak powiem, bo chyba wszystkie możliwe już miałyśmy obejrzane i byłyśmy dość wybredne w tej kategorii. Gadałyśmy długo. Bardzo długo. Zdążyłyśmy we dwie całą połówkę wypić. Było wesoło.
- A coś się odzywał? - Spytała w końcu.
Pokazałam jej swój telefon. Ta zaczęła przeglądać połączenia i wiadomości. Wybałuszyła oczy.
- No powiem ci, dobija się.
- Ja nie potrafię z nim rozmawiać. Boję się. - Szepnęłam.
- Przecież on cię nie zje.
- Kami... Po prostu nie chcę sobie robić znowu nadziei, on mnie znowu pocałuje i co? Znowu nie będzie nic znaczyło?
- A powiedział Ci to wprost?
- Doskonale wyczytałam to z jego wyrazu twarzy. Jego zmieszanie i zakłopotanie było wręcz wymalowane. - Mruknęłam i wypiłam do końca swojego drinka.
W pewnym momencie Kamila odebrała telefon.
- Halooo? - Spytała i wzięła na głośnomówiący
- Domcia? - Usłyszałam męski głos
- Nieee. - Zaczęła się śmiać.
- Jesteś najebana...
- Ale o czym ty mówisz? Ja najebana? - mówiła dość pokracznie.
- Domcia nie rób sobie jaj.
- Ale to nie Domcia, cukiereczku. - Mruknęła i zaczęła czkać.
- A kto mówi!? Halo?!
- Kamiiila. - Zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
- Domcia jest tymczasowo niedostępna. - Mruknęłam. - Adios amigos. - Dodałam i się położyłam.
Kamila się rozłączyła po chwili. Obie zaczęłyśmy się śmiać. Nie minęło pięć minut i zaczął dzwonić telefon kolejny raz. Ale tym razem nie mój, tylko przyjaciółki.
- Halo? - Usłyszałam ponownie blondynkę.
- No siema Kamcia, co się tam dzieje? - Usłyszałam i rozpoznałam głos młodego Piechockiego.
- Nic, a co ma się dziać? - Zaczęła się chichrać.
- Włodarczyk do mnie pisze i wydzwania zdenerwowany, spanikowany, że jakaś gruba libacja, wszyscy najebani, że odebrała jakaś dziewczyna, też najebana...
- Kacperku, co jak co, ale ja najebana nie. - Zaczkała. - Nie jestem.
- Oj jesteś i to dość solidnie... - Zaczął się śmiać.
- Nie prawda! - Oburzyła się. - Tylko delikatnie wstawiona.
- A co z Dominiką pijecie?
- Dominika żywa i obecna! - Podniosłam się i zaczęłam śmiać.
- Na to już mi nie musisz odpowiadać. - Sam zaczął się z nas śmiać. - Dobra to mu powiem, że fałszywy alarm. Trzymaj się.
- No. Pa. - Rozłączyła się i odłożyła telefon.
Zasalutowałam i poszłam spać.
Gdy rano się obudziłyśmy (czyli o 13:00), było źle. Ale wstałyśmy.
- Osz ty w mordę. - Jęknęłam i się podniosłam.
- Stara ja więcej wódki nie tykam. - Mruknęła Kamila.
- Mówisz? - Spytałam i przetarłam twarz.
- Dobrze, że dzisiaj tego nie zrobiłyśmy, bo do Torunia nie wiem jak byśmy się doczłapały. - Zaśmiała się.
Gdzieś koło popołudnia dopiero poszłyśmy sobie na miasto połazić i się dotlenić, żeby się lepiej poczuć. Przy okazji kupiłyśmy na jutro bilety na pociąg. Wróciłyśmy do domu, to akurat Kamili mama wróciła też.
- Dzień dobry. - Powiedziałam.
- Cześć dziewczyny. W sam raz na obiad.
- O super! - Uśmiechnęła się przyjaciółka.
Po konsumpcji posiłku postanowiłyśmy, że będziemy gniły do końca dnia, bo nic nam się nie chciało. I tak się stało.
*
Niedziela. Nie dość, że wolny dzień, to jeszcze czekała nas wycieczka do Torunia, a dokładniej na Plażę Gotyku. Wstałyśmy sobie gdzieś o ósmej rano. Na spokojnie się ogarnęłyśmy, zjadłyśmy śniadanie, zrobiłyśmy porządek w jej pokoju.
- Gotowa? - Spytała Kamila.
- Już chwilę, tylko rzęsy dokończę malować i możemy iść. - Odpowiedziałam.
Kiedy skończyłam malowanie, wzięłam swoją torbę i poszłyśmy na pociąg. Pogoda w Grudziądzu była trochę nieciekawa, ale miałam nadzieję, że w Toruniu będzie lepiej. I tak się stało! Kiedy tylko wysiadłyśmy, poczułyśmy to ciepło. Ten gorąc! Zrobiłyśmy już na samym wstępie dużo snapów i zdjęć. Tak. Typowe turystki. Włączyłyśmy sobie mapę, żeby wiedzieć, jak na Stare Miasto dojść. Droga na szczęście skomplikowana nie była.
- Dobra tara idziemy do biedry, bo mam Saharę w pysku. - Jęknęła przyjaciółka.
- Spoko, bo ja też zaczynam to odczuwać.
O dziwo na Starówce były same drogerie, bary szybkiej obsługi i cała masa sklepów. Po chwili w supermarkecie kupiłyśmy to, co chciałyśmy i poszłyśmy dalej. Pochodziłyśmy sobie dość długo. Kiedy znalazłyśmy miejsce, gdzie wszystko miało się odbyć, posiedziałyśmy sobie chwilę na krzesełkach i pooglądałyśmy, jak młodzi grają w plażówkę.
- Ty. Do meczu zostały jeszcze z dwie godziny. Idziemy się przejść? - Spytałam.
- Jasne. Tylko jakoś w miarę prosto, żebyśmy się nie zgubiły.
- Nie no spoko. Damy radę. - Uśmiechnęłam się, po czym obie wstałyśmy i poszłyśmy.
Postanowiłyśmy pójść do Lenkiewicza. Słyszałyśmy opinie, że są tam najlepsze lody w calusieńkim Toruniu. I tak było. Na początku nam się wydawało, że 3 złote za kulkę to zdzierstwo, ale kiedy zobaczyłyśmy jakiego rozmiaru są te kulki, to wysiadłyśmy. Porcje były tak wielkie, że ledwo to zjadłyśmy.
- Wiesz co? Ja chyba do końca dnia nic nie zjem. - Zaśmiałam się.
- Ja też nie. Jezu, ale to były wielkie porcje.
- No. Zajebiście wielkie. - Przyznałam.
- Idziemy dalej? - Spytała.
-Jo.
Po paru minutach ponownie byłyśmy w drodze na główną uliczkę. W pewnym momencie trochę zamuliłam i zaczęłam czegoś szukać namiętnie w internecie.
- Domcia... - Zaczęła Kamila, a ja nic. - Dominika... - Szturchnęła mnie, a ja dalej muliłam w swoim świecie. - SZAFRANIEC! - Wydarła się w końcu.
- CO?! - Spytałam zdezorientowana i spojrzałam na nią.
- Twój mąż idzie.
- Co? - Spojrzałam na nią taka otępiała.
- Patrz. - Pokazała brodą przed siebie.
Spojrzałam tam, gdzie ona i zamurowało mnie całkowicie.
- Maćkowiak nie żyjesz. - Powiedziałam wkurzona.
Świetny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na następny :-)
Pozdrawiam :-)
To jest świetne! Mam małe pytania, ty wpadlas na ten pomysł czy jest może opowiadanie o podobnej tematyce tylko np. z innym siatkarzem? Czekam na następny! Błagam niech będzie szybko
OdpowiedzUsuńPozdraiwam
Ola
Sama wpadłam na ten pomysł, niczym się nie inspirowałam, tylko podpierałam się jedynie meczami, na których byłam ;) A czy jest inne opowiadanie o podobnej tematyce to nie wiem :) spokojnie następny rodział będzie, ale gdzieś za tydzień lub dwa, kiedy będzie przerwa świąteczna! :D
Usuń