wtorek, 6 grudnia 2016

Rozdział 23: Z tego związku nie wyjdzie nic dobrego

        Pamiętam krzyki Kamili, kiedy tego samego dnia, jak tylko dotarłam do domu, powiedziałam jej, że oficjalnie jesteśmy ze sobą. Myślałam, że w pięć minut przyleci do mnie z tego Grudziądza. Jednak musiałam to ukrywać w sekrecie zwłaszcza przed mamą, bo by chyba zawału kobieta dostała. Nie znosiła Wojtka. A ja się w nim zakochałam. 
        Wolne skończyło się bardzo szybko. Znaczyło to dłuższą rozłąkę. Nie podobało mi się to za nic, ale miałam jakiś dziwny, wewnętrzny spokój, że tym razem będzie dobrze, że nic się nie stanie. Zaufałam mu.
       Nadszedł powrót do szkoły. Był wtorek. Zaczynałam od przedmiotu zawodowego. 

- O matko Boska kogo ja widzę! - Zawołała Natalia. 
- No wiem, trochę sobie przedłużyłam wakacje. - Zaśmiałam się. 
- A teraz gadaj mi jak na spowiedzi. Co się w tym Grudziądzu odjebało to po pierwsze, a po drugie co się odjebało w Gdańsku i w Sopocie? Już nie macie toporu wojennego? 
- Nie. - Uśmiechnęłam się szeroko. - Spór całkowicie zażegnany. 
- O rany boskie, Domcia widzę te minę. 
- Jaką? - spytałam zdezorientowana. 
- TĘ! Jesteście parą. 
- Zamknij sie! - Powiedziałam szybko. Mama jak się dowie to mnie zabije. 
- Się wcale nie dziwię. Dominika, mówiłaś...
- Dobrze wiem, co mówiłam. Ale chce spróbować. Próbujemy od nowa. Już jako para. Mogłabyś się chociaż pocieszyć chwilę moim szczęściem? - Spytałam. 
- Cieszę się i to bardzo, że jesteś szczęśliwa. 
- No właśnie widzę. - Prychnęłam. 
- Dominika, po prostu się boję, że cię zrani jak za pierwszym razem! 
- Wyjdzie w praniu. Serce nie sługa. Kiedyś zrozumiesz. - Westchnęłam i weszłam do sali, a z racji tego, że byłyśmy w dwóch różnych grupach, to ze mną jej nie było. 
- Ostro cię Natalia wkurzyła. - Odezwała się Patrycja, moja druga kumpela z klasy.
- Ja rozumiem, że się martwi, ale chociaż raz mi się coś udaje. Jestem w związku z kimś, na kim mi zależy. Śmiem nawet powiedzieć, że się w nim zakochałam. Co on mi powiedział z resztą też. Po prostu chciałabym, żeby wszyscy moi bliscy się cieszyli z faktu, że WRESZCIE jestem szczęśliwa. 
- Kochana ja się cieszę i to bardzo. W końcu masz swoją upragnioną żyrafę. Ale Natalia może mieć pewne uprzedzenia do niego jako twoja przyjaciółka.
- Ale niech nie przesadza. Ja rozumiem, że można być średnio z czegoś zadowolonym, ale na litość boską bez przesady. - Jęknęłam. 
- A co na to twoi rodzice? 
- Tata nie wie. Ale wiem, że on to normalnie przyjmie, bo w końcu Wojtek w pewnym sensie mi pomógł i uratował życie bla bla bla. A mama? Zawału dostanie. 
- Aż tak ma z nią na pieńku? 
- Żeby tylko. Moim zdaniem moja mama przesadza, a poza tym tak okropnie się zachowała w szpitalu, że do tej pory praktycznie z nią nie rozmawiam, tylko takie podstawy. 
- Wiesz, że może pomyśleć, że robisz jej na złość? 
- Wiem. Ale wiesz co? Grzeje mnie to. To ja mam być szczęśliwa, nie ona. Wyjdzie nam to fajnie. Nie wyjdzie, to trudno. Pierwsze koty za płoty. - Powiedziałam przekonana o swoich racjach. 

       Lekcja minęła nam dość sprawnie i przyjemnie, zaś ja co chwilę zerkałam w telefon, bo co chwilę od mojego głupka dostawałam jakieś snapy ze śmiesznymi minami i opisami. Non stop się uśmiechałam jak głupi do sera.  Na szczęście nauczycielka tego nie widziała, albo udawała, że nie widziała. Wyszłam z sali w wyśmienitym humorze i poszłam pod salę, gdzie mieliśmy mieć historię i społeczeństwo. 
- Dominika. - Zaczepiła mnie Natalia. 
- Słucham? - Spytałam. 
- Przepraszam. Po prostu się o ciebie martwię. Chyba takie jest zadanie przyjaciółek, prawda? 
- Poniekąd tak. - Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym się przytuliłyśmy mocno 
- Oczywiście, że się cieszę twoim szczęściem, a teraz opowiadaj jak to się stało! Był romantyczny?! - Zaczęła dopytywać, a ja wybuchnęłam śmiechem. 

Zaczęłam opowiadać jej wszystko ze szczegółami o naszym wypadzie na starówkę, do Sopotu, o naszych rozmowach. Nie umknęło mi nic. Ona i Patrycja słuchały jak zaczarowane o tym. 

- I wtedy mi powiedział, że się we mnie zakochał. - Powiedziałam wyszczerzona i ze łzami w oczach na samo wspomnienie. 
- O jejku. Jak słodko. 
- Wtedy też się spytał, czy będę z nim tak oficjalnie i bez żadnych podchodów. 
- Oczywiście się zgodziłaś. - Zaśmiała się Natalia.
- Jakbym miała się nie zgodzić? To był najlepszy dzień mojego życia. Serio. Nie pamiętam kiedy byłam taka szczęśliwa. 
- Chyba tylko wtedy, jak go poznałaś. 
- Chyba. 

Wtem mój telefon zawibrował. Było to powiadomienie z Instagrama. Odblokowałam urządzenie. Wojtek wstawił nasze zdjęcie z plaży: 
"Tęskno mi za tymi szaleństwami na plaży, głupku mój😍😘🙈 #Drugapołówka #owielelepszaniżja #wcaleniechodziowódkę" 
Uśmiechnęłam się szeroko na to. Zaraz pokazałam je dziewczynom.

- No pięknie. - Usmiechnęła się Patrycja.
- Najgorsze jest to, że on ma więcej takich perełek. - Zaśmiałam się.
- Na co czekasz?! Wstawiaj coś!

Nie czekałam z tym długo. Dodałam zdjęcie z naszej cudownej sesji po zabawach w wodzie, jak całowałam go w policzek z dopiskiem"
"No i znalazła swojego Romeo 🙈😍 @wladeczek12 #wielkoludikrasnal #zabawywwodzie #telefonyżyją #czylipykło" 
Schowałam telefon do torby i zmieniłam temat naszej rozmowy. Nie chciałam ich zamęczać newsami ze swojego życia prywatnego, ale byłam tak szczęśliwa, że mogłam po prostu o tym rozmawiać przez kilka tygodni bez przerwy.
Takim cudownym sposobem lekcje bardzo szybko mi zleciały, a w domu byłam dziwnie szybko, bo nie było korków. Gdy weszłam do domu, okazało się, że mama też w nim była.

- Hej! - Zawołałam.

Zaraz usłyszałam szybkie kroki. Była zła. Jak osa, a nawet gorzej.

- Możesz mi łaskawie wytłumaczyć co to ma znaczyć? - Pokazała zdjęcie, które wcześniej wstawiłam.
- Też cię miło widzieć, mamo. - westchnęłam. - A na co ci to wygląda? - Spytałam.
- Nie wyrażam zgody na ten związek!
- Ale to nie twoja sprawa i nikt o twoje zdanie się tu nie pyta! - Wydarłam się na nią. - Chociaż raz mogłabyś się ucieszyć z faktu, że twoje JEDYNE dziecko jest szczęśliwe!
- Byłabym, gdyby nie fakt, że postanowiłaś być z nim! Dominika!
- A daj mi spokój. - Westchnęłam i trzasnęłam drzwiami do swojego pokoju.
- Ja z tobą nie skończyłam. - Weszła zaraz za mną.
- Masz jeszcze coś do powiedzenia? - Spytałam. - Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Bo tu chodzi o mnie i o moje szczęście, a nie ciebie i twoje chore uprzedzenia do tego chłopaka! Zawalił porządnie, rozumiem, ale każdy zasługuje na drugą szansę! Nikt nie jest idealny. Nawet ty!
- Nie tym tonem moja droga.
- To sama zmień swój. - Prychnęłam.
- Co tu się dzieje? Co to za krzyki? Słychać was na dziedzińcu. - Wszedł mój tata.
- Zgadnij. Dominika ma chłopaka. WOJTKA. - Prychnęła. - co za ironia.
- Naprawdę? - Spytał zaskoczony, ale zauważyłam na jego twarzy cień uśmiechu.
- Tak. - Uśmiechnęłam się.
- Ewidentnie ta mała gówniara robi mi na złość. - dodała.
- Natalia uspokój się.
- Jakie uspokój się!? - Krzyknęła. - Ten chłopak zniszczy jej życie!
- Jak na razie to je uratował, za co winna mu jesteś podziękowania i przeprosiny za swoje zachowanie.
- I ty przeciwko mnie?
- Wybacz kochanie, ale związek Dominiki to jej sprawa. Nic nam do tego.
- Czy ty sobie żartujesz w tym momencie?! Tomasz.
-  Natalia wystarczy do cholery jasnej! Nie uważaj się za lepszą od innych! Nasze dziecko chodzi szczęśliwe i w końcu z uśmiechem na ustach, a ty zamiast się cieszyć to robisz jej aferę?! Jak ona ma cię naśladować skoro zachowujesz się jak hipokrytka?!
- Przeżyłam fakt, że przez całe jej wolne się spotykali, ale nie przeżyje faktu, że oni ze sobą są!
- Widzisz? Tata się cieszy moim szczęściem, dlaczego ty nie potrafisz?! - Spytałam.
- Nie wyrażam zgody na ten związek. - Uparła sie.
- Wybacz, ale do zgadzania się lub niezgadzania się my tu nic nie mamy. I chwała Bogu, bo by pewnie z domu uciekła i tak by swoje zrobiła. Kochanie idź do swojego pokoju, ja muszę z mamą sam na sam porozmawiać. - Zwrócił się do mnie.
- Jasne. - Odpowiedziałam i pokazałam mu zaciśnięte kciuki.

Gdy tylko zamknęłam drzwi, usłyszałam kolejne krzyki mamy i próbującego ją uspokoić i przekonać tatę. Nie szło mu to za dobrze. Słyszałam każde słowo mamy, każdą obelgę skierowaną w stronę Wojtka, w stronę tego związku i mnie. Mówiła, że jestem niepoważna, nierozsądna... Epitetów nie brakowało. Bolał mnie fakt, że mama dalej szła w zaparte i nie chciała nawet w najmniejszym stopniu zaakceptować Wojtka.

- Tomasz, z tego związku nie wyjdzie nic dobrego!
- Pozwól jej zadecydować, co jest dla niej dobre a co nie. Wyjdzie w praniu ile ze sobą wytrwają.
- Nie dam jemu jej zniszczyć.
- Dobra, rób co chcesz. Ale nie zdziw się, jak któregoś dnia ona trzaśnie drzwiami i nie wróci i w efekcie nie będzie chciała Cię znać. Nie wiem, jak ty, ale ja nie mam zamiaru stracić swojego jedynego dziecka przez chore domysły i uprzedzenia. Decyzja należy do ciebie.


_______________________________________

Witam was po długiej przerwie. Macie pełne prawo do linczu, za niedotrzymanie słowa o terminie, który wyznaczyłam na blisko 3 tygodnie temu. Nie udało mi się dotrzymać słowa. I za to Was przepraszam. Mam jednak nadzieję, że jeszcze tu ze mną jesteście.

2 komentarze: