środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 8: Szczęścia szukasz?

To wszystko było jak sen, jednak czekała na mnie szara rzeczywistość. A w niej szkoła. Z tego powodu jakoś specjalnie szczęśliwa nie byłam. Po miesiącu praktyk w hotelu raczej nikomu się nie chciało tam wrócić, nie tylko mi. Jednak było w tym parę plusów. Spotkania ze znajomymi, żarty, śmiechy, wagary od czasu do czasu. Nie byłam aniołkiem w szkole, o nie.
Jednak ja miałam swoją odskocznię. To była Ergo Arena i najlepszy sport na świecie - siatkówka. A od niedawna jeszcze większy crush na Włodiego, który dał mi swój numer, co było po prostu czymś nie z tej ziemi. A zbliżały się finały Pucharu Polski.
Wtedy, kiedy Wojtek poprosił mnie, żebym napisała mu, kiedy dojadę do domu, napisałam, bo wiedziałam, że kiedy będzie miał okazję, to mnie opierdzieli, ale obudziłam go o 2:30 w nocy, więc szczęśliwy z tego powodu też pewnie nie był. W sumie myślałam, że na tej jednej wiadomości się skończy, ale tak się nie stało.
Kiedy jednego dnia na lekcji zobaczyłam, że mam od niego wiadomość, myślałam, że w tej klasie zejdę na zawał. Aż wyszłam na chwilę z sali. Wróciłam cała w skowronkach do domu. Ale zaraz chwila. ZAPOMNIAŁAM MU ODPISAĆ! SZAFRANIEC TY IDIOTKO! Krzyczałam na siebie w myślach.

- A ty co taka szczęśliwa? - spytała moja mama.
- A... Tak, bo mam dobry humor. - wyszczerzyłam się i poszłam do swojego pokoju.
- Ja myślałam, że w końcu z matematyki piątkę dostała, a tu...
- Mamo, jestem w dobrym humorze, a nie cudotwórcą. - powiedziałam.

Rodzicielka tylko się zaśmiała. Szybko się przebrałam, zjadłam obiad, a potem zadzwoniłam do swojej przyjaciółki. Już nie wiedziałam, kto się bardziej cieszy. Ja czy ona.

- A odpisałaś mu chociaż?
- Wiesz co? Chyba z tej całej radości zapomniałam...
- Jesteś głupia. - zaśmiała się. - odpisuj i to natychmiast!
- Jo i pomyśli, że szybko sobie przypomniała. - mruknęłam.
- Nie pomyśli! Dawaj!
- Dobra zadzwonię, jak odpisze. - rozłączyłam się i weszłam w wiadomości.

Niby co ja miałam mu odpisać?! Co można napisać na pytanie "Hej, jak tam? ;)", żeby nie wyjść na idiotkę i nudziarę?! Zaczynało się robić ciekawie... 

*

Wtem nadszedł ten wyczekany dzień, czyli 19 kwietnia. Co za tym szło? Finał Pucharu Polski. Niestety Skra nie przegrała mecz i podobnie jak Jastrzębski Węgiel pojechali do domu. Czyli ze spotkania z Wojtkiem i kibicowania Skrze wyszły nici. 
Spotkałam się o 12:00 z Kamilą pod Ergo Areną. 

- Hej! - przytuliłyśmy się mocno. - Jak tam? - spytała.
- Padam na twarz. - zaśmiałam się cicho. - Ale tu cyrk jest. - dodałam, patrząc na wszystkie atrakcje.
- No trochę. A Wojtek się coś odzywał? 
- Co ty. - prychnęłam. - Napisałam do niego zaraz po tym jak napisałaś, że przegrali, nawet nie odpisał. 
- Chamsko... - westchnęła przyjaciółka. 
- Co zrobisz. - mruknęłam. - Dobra chodźmy. 

Kiedy weszłyśmy do środka, po okazaniu biletów tradycyjnie przeszukali nam torby. Oddałyśmy kurtki do szatni, po czym poszłyśmy na nasze miejsca. Byłam troszeczkę zawiedziona faktem, że dzisiaj Skra nie grała, ale wiecznie pięknie nie mogło być. Usiadłyśmy na swoich miejscach, zaczęłyśmy nagrywać filmiki na snapie i robić zdjęcia. W duchu dalej czekałam na tą beznadziejną wiadomość od Włodarczyka. Ta już się doczekałam. Oczywiście, że była cisza. Szafraniec o czym ty kurwa marzysz, myślałam w duchu. na chwilę się pogrążyłam w swoich myślach.

- Domcia. - szturchnęła mnie nagle Kamila. - ZIEMIA DO DOMINIKI! - szturchnęła mnie ponownie.
- Co... Co się dzieje? - spytałam szybko. 
- Patrz na lewo. 
- Co? Nic tam nie widzę. - mruknęłam i spojrzałam na przyjaciółkę. 
- Przy barierkach. - pokazała palcem w konkretne miejsce. 

Zamarłam. Wojtek. Szybko odwróciłam wzrok. Zaczęłam w duchu skakać ze szczęścia. On tu był! Nie pojechał do Bełka, tylko przeze mnie? Co za typ.  

- Schowaj mnie! - pisnęłam. 
- Czemu? Powaliło cię? - zaśmiała się dziewczyna. 
- Wyglądam jak ziemniak... - syknęłam, schyliłam się do torby i zaczęłam udawać, że szukam w niej czegoś. 

Kamila nie odpowiedziała. 

- Szczęścia szukasz? - usłyszałam pytanie i znajomy głos.

Ja jak to ja z moim szczęściem wywaliłam głową w siedzenie typiary, która siedziała przede mną. Dzięki Bogu jej nie było. 

- Kurrrwa. - warknęłam pod nosem i podniosłam głowę. 

Oczywiście, że nade mną stał Włodarczyk. Wyprostowałam się i zaśmiałam się krótko z samej siebie. 

- Raczej odpowiedzi na esa, którego ci wczoraj wysłałam. -  poklepałam go po ramieniu. 
- Ouć. - mruknął.
- Serio? Zero cześć, siema, hej, ani pocałuj mnie w dupę, nic? - spytała Kamila, a ja parsknęłam śmiechem, 
- Tiaaaa. - mruknęłam i podrapałam się po głowie, kiedy siatkarz na mnie spojrzał,a potem zmierzył dość nieprzyjemnym wzrokiem moją przyjaciółkę. 
- Stara nie wiem jak ty, ale ja chyba trochę pokibicuję Sovii, bo mecz się zaraz zaczyna. 
- Jasne. - potaknęłam. - Coś wam wczoraj nie poszło, co? - spytałam. 
- Daj spokój... Takiej zjeby w szatni od Falasci się w życiu nie spodziewałem. Nawet najwierniejsi kibice powiedzieli, że gra z nami to było  jak zabranie dzieciakowi zabawki. - zaczął się żalić i usiadł na schodkach obok. 
- No w tym momencie rozdrapywanie tego nie jest najlepszą opcją, bardziej się spodziewałam pytania "Jak było w Warszawie?" albo "Jak się bawiłaś?" - mruknęłam do siebie. - Kamcia mi relacjonowała mecz na bieżąco. Trochę lipa. - dodałam. 
- W tej Warszawie to serio ci się nudziło, co? - spojrzał na mnie. 
- Nie właśnie bawiłam się lepiej niż na meczu, wiesz? Aż chyba ci powiem, że ten finał to mój ostatni mecz na jaki idę. - powiedziałam sarkastycznie. - Serio? Dobre wiesz, że wolałabym być z Kamilą tutaj i wam kibicować niż cholera jasna oglądać, jak ktoś robi zasmażaną kapustę, albo być zaczepianą przez debili na ulicy.
- Spokojnie. - zaśmiał się. - Przecież wiem. 
- Sam zostałeś w Gdańsku? 
- Ta. Reszta wróciła od razu do Bełchatowa. A po meczu zabieram ciebie i twoją przyjaciółkę na obiad, co wy na to?
 - Ja odpadam, bo mama będzie czekała i jadę od razu do domu. - stwierdziła na poczekaniu moja towarzyszka. 
- A ja w sumie mam wolne, więc czemu nie. - posłałam chłopakowi uśmiech. 

Ten mecz od razu stał się lepszy. W końcu roztopiły się lody pomiędzy mną a nim i normalnie rozmawialiśmy, żartowaliśmy i kibicowaliśmy Resovii, więc było śmiesznie. W końcu nawet zaczął dogadywać się z moją najlepszą przyjaciółką, co było plusem i to ogromnym. O dziwo ochrona go z tych schodów nie wywaliła, jak każdego innego. Być może też wiedzieli, że zapasy z dwumetrowcem wygrane raczej nie będą i lepiej się nie sapać, jak tam byli sami z metra cięci...
Jednak dla Rzeszowian, drużyna z mojego miasta okazała się zbyt mocna, jak dla Skry i przegrali również 3:1.
Próba zebrania przeze mnie i Kamilę zdjęć czy chociażby autografów też okazała się być trochę porażką, bo kiedy spytałam Pencheva o zdjęcie usłyszałam "NIE!".  I tyle go widzieli. Mimo pustych rąk na koniec i tak wyszłam uszczęśliwiona z tej hali. 

- Dobra Domcia ja uciekam, bo mama na mnie już czeka. Widzimy się za dwa tygodnie?
- Jasne. Cała majówka nasza - zaśmiałam się.
- I matury! - przybiła ze mną. 
- Dobra. Toooo cześć. - przytuliłyśmy się mocno i pożegnałyśmy. 

Zostałam sama z Wojtkiem. 

- No dobra to ja cię porywam w takim razie. - stwierdził z uśmiechem.
- Niby gdzie? - spytałam, szczerząc się. 
- jak to gdzie? Na obiad. W końcu mamy okazję pogadać i to nie na partyzanta po meczu. - zaśmiał się i posłał mi ten swój uśmiech. 

Czy ten facet wiedział, jak na mnie działa już od samego początku?! 

- No dobra. Powiedzmy, że dam się porwać. - zmrużyłam oczy. 
- No to lecimy! - ujął moją dłoń i pociągnął wgłąb Sopotu. 
- W ogóle gdzie my idziemy? - zapytałam.
- Zobaczysz! 
- Na Molo? - uniosłam brew. 
- Skąd wiedziałaś?! - spojrzał na mnie zaszokowany. 
- Czyli bingo! - zaczęłam się śmiać. 
- Ty cholero jedna. - mruknął. - popsułaś mi niespodziankę. - zrobił minę obrażonego chłopca. 
- Oj dobra będę udawała zaskoczoną. - poczochrałam jego włosy.

Wtedy wybiła moja ostatnia godzina. Myślałam, że wzrokiem mnie zabije w przeciągu ułamka sekundy niczym bazyliszek. 

- Domcia... daje ci ostatnią szansę. - mruknął. 
- Na co? - spytałam zdezorientowana. 
- Na ułożenie tych włosów tak jak były. 
- Proszę cię. I tak wieje jak cholera, układanie nie ma najmniejszego sensu. - stwierdziłam. - A po za tym tak o wiele lepiej wyglądają. - uśmiechnęłam się i zatrzepotałam rzęsami. 
- Serio? - spojrzał na mnie i momentalnie zaczął je sam układać.
- Tak. Zostaw tak jak są. - odpowiedziałam i zabrałam jego rękę, bo by narobił na tej głowie jeszcze większej szkody z włosami. 

Pomijając już fakt, że nasze dłonie były cały czas splecione. Do momentu, kiedy weszliśmy do jakiejś knajpki przy chlubie Sopotu. Kiedy to sobie uświadomiłam, zarumieniłam się. 
Po zamówieniu klasycznej pizzy, bo na to mieliśmy oboje ochotę poszliśmy na to jego Molo. Oczywiście bez masy selfiaków i innych śmiesznych zdjęć się nie obyło. 
W końcu poszliśmy na plażę aby sobie spacerować. Dla jaj zmierzwiłam jego włosy jeszcze raz. Od razu się zemścił. Zaczął mnie ganiać całej plaży, a w butach to łatwe nie jest zupełnie jak i uciekanie, ale w końcu mnie złapał. 

- Mam cię! - powiedział głośno, po czym mnie objął w talii i uniósł, a potem obkręcił wokół własnej osi, co skończyło się moim śmiechem i piskami. Pomijając już fakt, że ludzie się na nas patrzyli jak na debili.

Kiedy mnie w końcu postawił na piasku, spojrzał mi w oczy. I to było zgubne. Jego oczy... Patrzył nimi w moje tak, jakby lustrował moją duszę. Nagle wszystko wokół przestało istnieć. Czułam stado motyli w moim brzuchu. Dotąd nie znałam tego uczucia. Schylił się bardziej i zbliżył swoją twarz do mojej. Kiedy już nasze twarze dzieliło parę centymetrów, zadzwonił w tym samym momencie mój  i jego telefon. DZIĘKI MAMO ZA PRZERWANIE NAJWAŻNIEJSZEGO I NAJLEPSZEGO WYDARZENIA W MOIM ŻYCIU, pomyślałam.


7 komentarzy:

  1. Napisałaś źle ogłoszenie na Siatkarskiej Bibliotece. Podałaś dwóch bohaterów i nie wskazałaś pod którym nazwiskiem ma być blog. Proszę to uzupełnić pod swoim zgłoszeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na 2 :)
    belchatowskie-lovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam ;)
    belchatowskie-lovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ttp://tojestcoswiecejnizpasja.blogspot.com/2015/08/rozdzia-8-szczescia-szukasz.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Zapraszam na coś zupełnie nowego, również o Włodarczyku xD
    http://miloscnalezysiekazdemu.blogspot.com/2015/11/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń